PIELĘGNACJA WŁOSÓW - ROBISZ TO ŹLE!



A na pewno robię źle to ja. Jeszcze niedawno dzieliłam się z Wami radosną nowiną, że opanowałam wypadanie włosów, wprowadzając kosmetyczny minimalizm. I teraz pluję sobie w brodę, bo jakieś dwa tygodnie później włosy dowiedziały się, co o nich nawypisywałam i zarządziły: 'zwijamy się stąd!'. Miałam więc dwa miesiące spokoju, po których wszystko co zdążyło mi odrosnąć - odeszło w niepamięć, zostając na szczotce, kołnierzu, dywanie i sitku wanny. Co znowu zepsułam? - podchlipywałam już wycierając nos w rękaw, kiedy w samą porę pojawiła się okazja do kolejnego badania trychologicznego i konsultacji ze specjalistami od pielęgnacji włosów. Na takie spotkanie mnie i kilka innych blogerek zaprosiła marka Seboradin. I wreszcie wyłożono mi wszystko jak na tacy.

Cieszę się, że zdecydowałam się pojechać do Warszawy (zaczynając swój poniedziałek już przed 4 rano, a padając na twarz przed północą), bo panie z Seboradin bardzo prosto i logicznie wytłumaczyły nam, co robimy ze swoimi włosami nie tak. Do tego przyjrzały się naszym głowom pod 200-krotnym zbliżeniem i dobrały kosmetyki odpowiadające temu, co tam zobaczyły. Moja skrócona diagnoza i zalecenia:

diagnoza i zalecenia trychologa, wyniki badań u trychologa








Jak się okazało, dotychczas używane przeze mnie kosmetyki nie nadążały z usuwaniem zrogowaciałego naskórka z głowy. Oczyszczanie raz w tygodniu szamponem Pilomax, po czym używanie bardzo delikatnego szamponu do włosów przetłuszczających okazało się niewystarczające. Być może gdybym używała poprzedniego szamponu - mikrozłuszczającego z La Roche Posay, takich problemów by nie było, jednak Pilomax w moim przypadku okazał się zbyt słaby... Generalnie więc zasada używania na przemian szamponu łagodnie odtłuszczającego i mocniej oczyszczającego była w porządku, tylko szampon mocno-oczyszczający nie oczyszczał tak mocno jak powinien... Uf, mam nadzieję że nadążacie.

Moja obecna kuracja będzie wyglądać mniej więcej tak:

produkty na ŁZS, produkty przy tłustej i łuszczącej się skórze głowy
Znacie, używałyście?

Panie z Seboradin na tyle przekonały mnie do ich firmy (duży plus za postawienie na merytoryczne informacje, a nie nachalne przekonywania i stawianie swojej marki na piedestale), że zamierzam zaufać ich produktom i już kupiłam powyższy zestaw, choć moja kosmetyczna półka jest i tak dość zapełniona. Może to wystarczy za najlepszą rekomendację. 

Wszystko ładnie pięknie, ale wiadomo - nie każda z Was ma takie włosy jak ja. Z tego spotkania przynoszę więc też trochę wiedzy, która, mam nadzieję, przyda się i suchowłosej, i łupieżastej, i każdej innej. Korzystajcie i nie powtarzajcie tych błędów.


NAJCZĘŚCIEJ POPEŁNIANE BŁĘDY W PIELĘGNACJI WŁOSÓW:


  • DOBIERANIE SZAMPONU DO WŁOSÓW, NIE SKÓRY GŁOWY


Sama byłam świadkiem, jak jedna z zaproszonych dziewczyn okazała swoje zdziwienie, słysząc, że jest to błędem. Tymczasem należy sobie wbić do głowy raz na zawsze, że szampon nie zmieni nam kondycji włosów, nie doda im keratyny/nie załata dziur/nie załatwi angażu w Top Model - szampon ma umyć skórę głowy! Tylko i AŻ. I do niej właśnie powinien być dobrany. Do skóry przetłuszczającej się - wybieramy zatem szampon regulujący wydzielanie łoju, a nie nawilżający, do skóry z łupieżem - przeciwłupieżowy, a nie do włosów farbowanych, do skóry wysuszonej - łagodny, a nie odtłuszczający. Od tego, czy skóra głowy będzie właściwie oczyszczona a jej czynności wyregulowane, zależy powodzenie całej reszty zabiegów pielęgnacyjnych. Próżno kłaść maski czy wcierki, jeśli skóra nie jest przygotowana na ich przyjęcie, bo ledwo dyszy pod warstwą łuski (jak u mnie...).



  • ZBYT SŁABE OCZYSZCZANIE SKÓRY GŁOWY


Tak jak co tydzień (albo i częściej) wykonujemy peeling skóry twarzy czy ciała, tak też należy zadbać o złuszczanie naskórka ze skóry głowy. Jeśli tego nie zrobimy, albo do oczyszczania zastosujemy zbyt słaby produkt, naskórek w postaci wstrętnych, żółtych łusek będzie zatykał ujścia mieszków włosowych, osłabiając włos, 'przyduszając' go i ostatecznie prowadząc do jego wypadania. I to jest właśnie mój problem - w poprzednio opisywanej kuracji popełniłam błąd stosowania zbyt słabego szamponu oczyszczającego (wbrew jego nazwie), używałam go też zbyt rzadko, więc to, co zdążyłam oczyścić i ukoić, znowu przeszło w stan alarmowy. Okazuje się, że niepotrzebnie boimy się szamponów przeciwłupieżowych! Nawet osoby z normalną skórą głowy mogą używać go raz w tygodniu (raz na kilka myć), żeby lepiej oczyścić i złuszczyć skórę. Raz na jakiś czas można też ten szampon nieco dłużej potrzymać na głowie (minutę, dwie, nie więcej).



  • ZBYT RZADKIE MYCIE WŁOSÓW


Choć żyjemy w czasach niemal przesadnej dbałości o swój wygląd, ciągle jeszcze zdarza się, że niektórzy unikają mycia włosa tak długo jak się da - bo np. mają je suche, bo im się nie przetłuszczają, itd. Tymczasem nawet na najbardziej przesuszonych włosach i głowach gromadzą się zanieczyszczenia, kurz, pył, bakterie i wszelkie możliwe świństwo jakie lata w powietrzu. Które, osiadając na skórze, może prowadzić do jej podrażnienia. Optymalnie jest więc myć głowę co 2-3 dni. Dotyczy to nawet panów, którzy mają na czaszce 2 mm jeżyka. Brak włosów nie upoważnia do dbania o skórę głowy (i to wcale nie jest gejowe, jak mówicie).


  • UNIKANIE CZESANIA, MYCIA PRZY WYPADANIU WŁOSÓW


Przeżyłam to sama, jak w piosence. W momentach najbardziej nasilonego wypadania, przekładałam czasem mycie włosów na następny dzień, choć już zaczynały się lekko przetłuszczać. Nie miałam po prostu serca oglądać po raz kolejny całego blond pukla na sitku wanny. Do tego nierzadko unikałam dokładnego rozczesywania,  nosząc fryzurę na topielicę (sprzyjającą plątaniu) - bo wyjmowanie kilkudziesięciu włosów pozostałych na szczotce było ponad moje siły. Tymczasem to nie mycie i czesanie sprawia, że włosy wypadają. Owszem, jeśli robimy to z agresją i nadmierną siłą, to tak może być, ale generalnie włos, który wtedy wypada, wypadł by i tak. Dzień lub dwa później, ale by wypadł. A tak przynajmniej robi od razu miejsce dla kolejnego.



  • UŻYWANIE ZBYT DUŻYCH ILOŚCI MASKI, ODŻYWKI


Panie z Seobradin wyjawiły nam, że czasem spotykają się z zarzutami, że ich produkty są mało wydajne. Że butelka 200 ml (najczęstsza pojemność tych kosmetyków) wystarcza na zbyt krótki czas. A jednocześnie, podczas badań włosów ciągle natykają się na osoby, które mają kosmyki obciążone zbyt dużą ilością odżywek i masek (i narzekają na brak objętości - no skąd on się wziął, skubany?). To jedna z naszych kobiecych przypadłości - uważamy, że większa ilość kosmetyku przełoży się na lepsze działanie. Tymczasem skóra jak i włosy mają ograniczoną zdolność wchłaniania. To co zdołają wchłonąć, zadziała, ale jeśli kosmetyku będzie więcej - oblepi on tylko skórę i włos, tworząc tłustą barierę zbierającą zanieczyszczenia.



  • UŻYWANIE PRODUKTÓW 2w1


Szampon z odżywką? To połączenie z pozoru idealne, w sam raz na wszelkie wyjazdy, kiedy zamiast dwóch butli kosmetyku można wziąć jedną. Tymczasem, zgodnie z tym co pisałam wcześniej, takie produkty nie sprawdzają się. Zwłaszcza na głowach przetłuszczających się, czy z łupieżem. Zamiast dobrze je oczyścić, zapychają je warstwą płynnej odżywki. Tutaj sprawdza się powiedzenie "jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego" - ani tym dobrze nie oczyścisz głowy, ani nie odżywisz włosów. Resztę takiego 2w1 lepiej więc zużyć do... prania swetra z wełny, albo jakiegoś innego delikatnego materiału. Tam powinno zadziałać zgodnie z oczekiwaniami.


  • ZBYT CZĘSTE ZMIENIANIE KOSMETYKÓW


I jeszcze jeden mit, często przekazywany z ust do ust: "po użyciu jednego szamponu trzeba zmienić go na inny, bo choć tamten dobrze się sprawdzał, to jednak trzeba uważać, żeby skóra się nie przyzwyczaiła i nie przestała reagować na jego działanie". A bzzzdura, panie! Jeśli coś zaczyna wreszcie dawać nam dobre efekty, warto to stosować, póki te efekty są. To właśnie częste zmiany mogą spowodować, że skóra głowy, albo włosy dostaną kręćka, nie wiedząc co się dzieje i odwdzięczą się buntem, albo migracją. A tego byśmy nie chciały.



  • POSZUKIWANIE NAJTAŃSZYCH ROZWIĄZAŃ


Klient jaki jest, każdy widzi: chce żeby zrobić mu dobrze i żeby było tanio. Takie rzeczy to może w Tajlandii, ale nie branży kosmetycznej, niestety. Kosmetyki, które rzeczywiście działają, po których widać oczekiwane efekty (czasami wręcz lecznicze), kosztować muszą. Zazwyczaj - bo są oczywiście wyjątki, kiedy na kogoś zadziała sam napar z ziółek za 3,50 zł. W większości przypadków jednak, jakość złożonych produktów musi przekładać się też na cenę i nie powinniśmy oczekiwać, że leczniczy szampon czy wcierka będą kosztować tyle, co ich drogeryjne odpowiedniki. W tej dziedzinie mi osobiście udało się już wykluczyć skąpstwo. Tłumaczę to sobie tak, że skoro moja skóra głowy jest chora, to szampon, który na nią zadziała, będzie lekiem. A na lekach się w końcu nie oszczędza.



  • OCZEKIWANIE EFEKTÓW JUŻ PO TYGODNIU


Żeby można było mówić o jakichkolwiek pozytywnych zmianach i efektach kuracji kosmetycznych, nie tylko na włosach,  trzeba poczekać około 3 miesiące. Minimum! W trudnych przypadkach, np wypadania włosów dermatolodzy zastrzegają, że ocenią efekty po upływie pół roku. Dopiero po takim czasie można określić, że kuracja rzeczywiście zadziałała. Cierpliwość to cnota, warto sobie przyswoić taką mantrę...


***


Po tym wszystkim, czego się dowiedziałam, pielęgnacja włosów wydaje mi się trochę łatwiejsza, choć to nadal dość zagmatwany i złożony temat. Zaczynam następne starcie w walce o zdrową czuprynę, a marce Seboradin dziękuję za kameralne spotkanie w bardzo miłej atmosferze i wszystkie przekazane informacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Cel: uroda! , Blogger