PAULA'S CHOICE - HYDRALIGHT SHINE FREE MINERAL COMPLEX SPF 30


Znacie amerykańską firmę Paula's Choice? Stawia ona sobie za cel szerzenie wiedzy o pielęgnacji cery i kosmetykach (nie tylko swojej marki), a także dobieranie odpowiedniego programu pielęgnacyjnego klientkom. Założycielką jest Paula Begoun, która przez wiele lat oceniała składy i działanie rożnych produktów kolorowych i pielęgnacyjnych, występując w mediach jako "Kosmetyczny Policjant". Po latach takiej działalności postanowiła przekuć zdobytą wiedzę we własną markę kosmetyków.

Ja przyznaję - wcześniej w ogóle nie słyszałam o PC, aż do momentu gdy przypadkiem trafiłam na jej nowo założony FANPAGE, na którym ogłoszono w dodatku nabór blogerek do testów. Zgłosiłam się i po konsultacji stanu mojej cery dostałam do przetestowania krem matujący, w paczce oprócz tego znalazło się kilka ulotek na temat firmy i próbka innego kremu. 

Krem, który dostałam to Shine-Free Daily Mineral Complex z antyoksydantami i filtrem SPF 30:



Pierwsze wrażenie? Estetyczna, choć nie wyróżniająca się tubka (lubię kosmetyki w tubkach lub z pompkami), lekka konsystencja kremu, brak zapachu. Do tego dość szybkie wchłanianie... tyle można było zaobserwować przy pierwszym kontakcie. Miło zaskoczył mnie jeszcze skład kremu, zawarty na zbiorczej ulotce prezentującej składniki wszystkich produktów PC (to też fajne rozwiązanie, można łatwo zdecydować co jeszcze nas zainteresuje). Mamy tu wysoko cynk, nieco dalej ekstrakty z zielonej herbaty, rumianku, alg, czy aloesu. Brak tu barwników, zapachów, czy elementów zapychających.




Jakie są moje wrażenia po ponad miesiącu używania?

Jak wspominałam jakiś czas temu, latem uaktywniła się moja strefa T, błyszcząc bardziej niż kiedykolwiek i dając o sobie znać drobnymi krostkami na czole. Krem więc spadł mi jak z nieba, odczułam to w ten sposób min. dlatego, że to nie ja go wybrałam, a został mi dobrany, nie wiedziałam co dostanę :) Już pierwsze dni używania pozwoliły stwierdzić, że przestał występować problem świecącego czoła w południe.  Kolejne tylko utwierdziły mnie w tym, że krem rzeczywiście bardzo dobrze matuje! Po użyciu go ok. 7 rano, właściwie do czasu zmycia twarzy miałam spokój, a skóra była bardzo przyjemna w dotyku, jak po użyciu transparentnego pudru. Po pewnym czasie zdecydowanie zmniejszyła mi się też ilość krostek na czole.

Nie zauważyłam żadnych podrażnień, nie było też suchych skórek czy ściągnięcia, jakie pamiętam z czasów dojrzewania, kiedy to po raz ostatni używałam jakichkolwiek matujących kremów (typu Garnier czy Under20). Na plus jest tojak szybko krem się wchłania, oraz to, że staje się on dobrą podstawą do makijażu - producent twierdzi z resztą, że może on właśnie niwelować konieczność użycia bazy.

Kolejny duży plus zdobył u mnie za filtr SPF 30 - dość wysoki, podczas gdy wiele codziennych produktów posiada zwykle 15-tkę lub niżej. Cytując napis na opakowaniu: "Uczyń ochronę przed słońcem elementem codziennej rutyny tak jak mycie zębów" - i tak właśnie jest. Używając jednego kremu nie muszę się martwić o ochronę przed promieniowaniem UV, zmatowienie skóry czy jej nawilżenie. Na aplikację takiej potrójnej ochrony poświęcam pół minuty rano... jak dla mnie super! Muszę przyznać, że ten krem zachęcił mnie do lepszego poznania marki PC, z chęcią też przeczytam opinie innych blogerek-testerek o kosmetykach, które im się dostały...


Dostępność i więcej informacji

Dodatkowe informacje o Paula's Choice znajdziecie na jej fanpage'u, gdzie są podawane wszelkie zniżki i promocje oraz organizowane rozdania.

polska strona firmy: paulaschoice.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Cel: uroda! , Blogger