WSPOMNIENIE ZAPACHU: SAGA ORIFLAME

saga oriflame, woda toaletowa saga z oriflame
zdj. ze str. studiopidesign.com

Każda z nas chciałaby znaleźć kiedyś zapach idealny, który dokładnie będzie odzwierciedlał jej osobowość, stanie się kropką nad 'i' całej stylizacji oraz znakiem rozpoznawczym... Niektórym z Was być może już to się udało, ja jestem z tych ciągle poszukujących. 

W pewnym momencie wydawało mi się, że odnalazłam coś stworzonego dla mnie - był to moment, kiedy na stronach katalogu Oriflame poczułam woń perfum SAGA. Pamiętam swoje zaskoczenie, bo katalogowe zapachy rzadko kiedy potrafiły mnie tak zaciekawić i zauroczyć. W końcu przyszedł moment, że weszłam w posiadanie pierwszego flakonika - z zielonego, matowego szkła, w kształcie koniczyny, z fioletową ważką jako ozdobą.


Saga, wg tego co podawali w katalogu, nie miała  kojarzyć się z herbatą, a z baśnią, bo to oznaczała w języku szwedzkim. Na zapach składały się: 

- nuta serca - brzoskwinia, śliwka, róża, konwalia;
- nuta głowy - turecka róża, czarna porzeczka;
- nuta głębi - drewno sandałowe, paczula indonezyjska i białe piżmo.

Buteleczka standardowa wyglądała jak powyżej, ale flakonik 30 ml, ostatni jaki mi się zachował, przypomina niestety... zmywacz do paznokci, z tych tanich.

O Sadze mogłabym mówić długo... Jak na zapach katalogowy, była dość trwała. Jej zapach wydawał mi się niesamowicie oryginalny, niespotykany. Kojarzył mi się z wiosną lub wczesnym latem, z lasem, rzeką, łąką, czuć w nim było i cieniste zakamarki lasu pokryte mchem, i kwiaty, i dzikie owoce. Pryskając się tymi perfumami czułam się trochę jak wróżka lub nimfa. Z jednej strony utrzymane były w nastroju romantycznym, z drugiej - były również trochę figlarne, zgodnie z tym jak opisał je producent "dla kobiety o duszy dziecka, którą ciągle fascynuje świat". Właściwie za każdym razem odkrywałam w nich coś nowego, a kiedy spryskiwałam się nimi po dłuższym czasie nieużywania, budziły one od razu szereg emocji... 

Oczywiście wszystko co dobre, szybko się kończy i Saga wyszła z produkcji. Jeszcze niedawno udawało mi się kupować takie jak powyżej małe flakoniki na portalach aukcyjnych, jednak ze względu na to, że są one już po terminie, szybko traciły one właściwy zapach i były bardzo spłycone. Raczej już takiego nie kupię, a Saga musi pozostać wspomnieniem...

Niedługo postaram się opisać mój nowy letni zapach, do którego ciągle jeszcze się przyzwyczajam. 

Znałyście może Sagę? albo zdarzyło Wam się, że znalazłyście piękne perfumy, których później nie dało już się dostać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Cel: uroda! , Blogger